Wstałem. Ojciec jeszcze spał, więc nie chciałem go budzić na patrol. Wszystko było dobrze, ale do czasu. Miałem spatrolować jeszcze wąwóz uczuć. Biegłem przed siebie. Ale nagle zobaczyłem...ludzi!
Mieli lassa i broń. Zarzucili mi na szyję gruby sznur. Zacząłem się szarpać, wierzgać. Lasso zeszło mi z szyi. Nagle nad wąwozem stanęła śliczna Isy.
-Spirit!-krzyknęła. Na szczęście ludzie nie rozumieli naszego języka.
Zacząłem uciekać. Klacz skoczyłam za mnie. Zarzucili na nią lasso. Stanąłem dęba i nacisnąłem linę. Isabell wyszła z pętli i zaczęła gnać przed siebie. Uciekłem za nią.
-Do miasta biegów!-krzyknęła klacz
-Nie!-odpowiedziałem-Tam jest dużo miejsca i zmęczymy się, a i tak prędzej czy później złapią nas jeśli tam uciekniemy. Do oazy!
Isy skręciła miękko i lekko, a po chwili była w oazie.
-Teraz Japońskie Mosty-oznajmiłem
-Ok-zgodziła się.
Biegliśmy do japońskich mostów. Spotkaliśmy Rosę.
-Uciekaj!-wrzasnęła Rosa i klacz pognała w wysokie trawy. Szczęście, że jej nie zauważyli.
Pojawiło się przed nami rozwidlenie.
-Lawendowy-ująłem krótko i pobiegliśmy w drzewa. Ludzie zatrzymali się. Zobaczyłem mojego ojca. Zauważył ich, ale oni go nie. Wszedł w krzaki i spojrzał na nas. Dał znak, że mamy wejść pod górę przy jeziorze. Pobiegliśmy tam. Była tam jeszcze moja matka i Rosa.
-Co jest, mamo?-zapytałem
-Spirit. Twój ojciec potrzebuje pomocy-mówiła-Najeźdźcy zaatakowali dolinę. My musimy ukrywać się tutaj póki nie odkryją tego miejsca. Kopnęłam tutaj ścianę i mamy takie ukrycie. Wystarczy tylko odsunąć właz.
-Ok, pójdę po tatę-oznajmiłem i pobiegłem zostawiając matkę i dwie klacze.
Kiedy wróciłem na miejsce ojciec dalej siedział w krzakach. Podszedłem do niego, a on wciągnął mnie w krzaki.
-Uciekamy-szepnął i pognaliśmy przez drzewa.
Niezauważeni weszliśmy do kryjówki zrobionej przez mamę.
-Przesiedzimy tu trochę-szepnęła Rosa
-Nie-rzekłem i wyszedłem z kryjówki-Isy, choć ze mną.
Szliśmy przez plażę do drugiej stronie kryjówki.
-Dziękuję, że mnie uratowałeś-uśmiechnęła się szczerze
-Nie powinnaś się pokazywać-ująłem krótko-Chcieli zdobyć konia i gdyby mnie zdobyli nie wietrzyliby teraz w stadninie.
-Tak, ale jesteś tu teraz ze mną-powiedziała
Otarła swój pysk o mój, a to coś znaczyło. Odwzajemniłem.
Uśmiechała się do mnie. Nagle zobaczyliśmy najeźdźców.
-Chowaj się!-krzyknąłem i klacz pobiegła do kryjówki.
Stanąłem dęba i zarżałem. Później zacząłem uciekać do lawendowego lasu. Za mną gnała Isy.
-Spirit, czekaj!-biegła za mną
-Po co ty tu przyszłaś?-zapytałem i schowaliśmy się w jaskini ziemnej, a później zastawiliśmy głazem.
-Bo...-jąkała
-Ja cię kocham-powiedziałem
-Ja też!-krzyknęła-Nie chciałam ci tego mówić, bo...
-Znalazłem dziewczynę. Mamy nowe Alfy!-oznajmiłem i pobiegliśmy do kryjówki
-Już poszli-powiedziała Isy.
-Mamy nową parę alfa!-krzyknąłem
-Możemy wam ją przekazać-mówił mój ojciec
-Uratowaliście stado-dodała matka