poniedziałek, 1 lipca 2013

Od Spirita-Zostać Alfą

Wstałem. Ojciec jeszcze spał, więc nie chciałem go budzić na patrol. Wszystko było dobrze, ale do czasu. Miałem spatrolować  jeszcze wąwóz uczuć. Biegłem przed siebie. Ale nagle zobaczyłem...ludzi!
Mieli lassa i broń. Zarzucili mi na szyję gruby sznur. Zacząłem się szarpać, wierzgać. Lasso zeszło mi z szyi. Nagle nad wąwozem stanęła śliczna Isy.
-Spirit!-krzyknęła. Na  szczęście ludzie nie rozumieli naszego języka.
Zacząłem uciekać. Klacz skoczyłam za mnie. Zarzucili na nią lasso. Stanąłem dęba i nacisnąłem linę. Isabell wyszła z pętli i zaczęła gnać przed siebie. Uciekłem za nią.
-Do miasta biegów!-krzyknęła klacz
-Nie!-odpowiedziałem-Tam jest dużo miejsca i zmęczymy się, a i tak prędzej czy później złapią nas jeśli tam uciekniemy. Do oazy!
Isy skręciła miękko i lekko, a po chwili była w oazie.
-Teraz Japońskie Mosty-oznajmiłem
-Ok-zgodziła się.
Biegliśmy do japońskich mostów. Spotkaliśmy Rosę.
-Uciekaj!-wrzasnęła Rosa i klacz pognała w wysokie trawy. Szczęście, że jej nie zauważyli.
Pojawiło się przed nami rozwidlenie.
-Lawendowy-ująłem krótko i pobiegliśmy w drzewa. Ludzie zatrzymali się. Zobaczyłem mojego ojca. Zauważył ich, ale oni go nie. Wszedł w krzaki i spojrzał na nas. Dał znak, że mamy wejść pod górę przy jeziorze. Pobiegliśmy tam. Była tam jeszcze moja matka i Rosa.
-Co jest, mamo?-zapytałem
-Spirit. Twój ojciec potrzebuje pomocy-mówiła-Najeźdźcy zaatakowali dolinę. My musimy ukrywać się tutaj póki nie odkryją tego miejsca. Kopnęłam tutaj ścianę i mamy takie ukrycie. Wystarczy tylko odsunąć właz.
-Ok, pójdę po tatę-oznajmiłem i pobiegłem zostawiając matkę i dwie klacze.
Kiedy wróciłem na miejsce ojciec dalej siedział w krzakach. Podszedłem do niego, a on wciągnął mnie w krzaki.
-Uciekamy-szepnął i pognaliśmy przez drzewa.
Niezauważeni weszliśmy do kryjówki zrobionej przez mamę.
-Przesiedzimy tu trochę-szepnęła Rosa
-Nie-rzekłem i wyszedłem z kryjówki-Isy, choć ze mną.
Szliśmy przez plażę do drugiej stronie kryjówki.
-Dziękuję, że mnie uratowałeś-uśmiechnęła się szczerze
-Nie powinnaś się pokazywać-ująłem krótko-Chcieli zdobyć konia i gdyby mnie zdobyli nie wietrzyliby teraz w stadninie.
-Tak, ale jesteś tu teraz ze mną-powiedziała
Otarła swój pysk o mój, a to coś znaczyło. Odwzajemniłem.
Uśmiechała się do mnie. Nagle zobaczyliśmy najeźdźców.
-Chowaj się!-krzyknąłem i klacz pobiegła do kryjówki.
Stanąłem dęba i zarżałem. Później zacząłem uciekać do lawendowego lasu. Za mną gnała Isy.
-Spirit, czekaj!-biegła za mną
-Po co ty tu przyszłaś?-zapytałem i schowaliśmy się w jaskini ziemnej, a później zastawiliśmy głazem.
-Bo...-jąkała
-Ja cię kocham-powiedziałem
-Ja też!-krzyknęła-Nie chciałam ci tego mówić, bo...
-Znalazłem dziewczynę. Mamy nowe Alfy!-oznajmiłem i pobiegliśmy do kryjówki
-Już poszli-powiedziała Isy.
-Mamy nową parę alfa!-krzyknąłem
-Możemy wam ją przekazać-mówił mój ojciec
-Uratowaliście stado-dodała matka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz