Był jeszcze wczesny ranek. Całe stado ułożone było pod jakimiś drzewami lub krzakami na terenie głównym. Ja z resztą też. Spirit'a i Chocolate już dawno nie było. Cimarron już nie spała. Podeszłam do niej.
-Ładnie tu wczesnym rankiem, prawda?-zapytałam
-Tak, a gdybyś wiedziała jak tu będzie-powiedziała-Może przejmiesz moje miejsce?
-Ech...wątpię...żebym się spodobała Spirit'owi-odpowiedziałam
-A ja nie-zaśmiała się i wstała.-Radzę ci odpoczywać, dzisiaj macie bieg treningowy.
-Nie jestem zmęczona-powiedziałam i podeszłam do Rosy.
-Idziemy nad wodospady?-zapytała
-Tak, jasne-odpowiedziałam miło i pobiegłyśmy.
Wydaje mi się, że tej klaczy przypisany jest mustang. W końcu jest bardzo ładna.
(Rosa?)
piątek, 28 czerwca 2013
środa, 26 czerwca 2013
Od Spirit'a
I ciągle-żadnego ogiera. Eh...to jest dosyć trudne życie. Postanowiłem, więc wyjść do lasu na przechadzkę. Wszyscy jeszcze spali, tylko mój ojciec ruszał na patrol.
-Mogę iść z tobą?-zapytałem.
-No dobrze-zmierzył mnie wzrokiem-Ale jeśli powiem padnij to padnij!
-Aha-powiedziałem zdziwiony.-"Coś mu odbiło?"-myślałem
Po wejściu do lasu, wiedziałem o co chodzi. Nagle zaczęły biec zwierzęta. Były to łosie, sarny i takie inne.
-Padnij!-krzyknął ojciec i schroniliśmy się w krzakach.
-Będzie bezpieczniej i będziemy mieli więcej jedzenia-powiedział ojciec
-Czemu?-zapytałem
-Na zawody omeg zawsze odchodzą z doliny-powiedział
-Wracają?
-Nie wszyscy-ujął krótko
Pobiegliśmy dalej. Cały las był bezpieczny. Polana też i rzeka i inne tereny.
Wróciliśmy do domu. Zobaczyłem jak Is wychodzi ze swojej jaskini. Moje zdanie było równe co do tego jaką klacz bardziej lubiłem.
-Spirit?-zapytała-Może namówisz się na biegi?
-Chętnie-powiedziałem i pogoniliśmy przez pole i las. Później wskoczyliśmy do rzeki.
Po powrocie zauważyłem Rosę. Ona też była śliczna. I, którą ja mam wybrać?
-Mogę iść z tobą?-zapytałem.
-No dobrze-zmierzył mnie wzrokiem-Ale jeśli powiem padnij to padnij!
-Aha-powiedziałem zdziwiony.-"Coś mu odbiło?"-myślałem
Po wejściu do lasu, wiedziałem o co chodzi. Nagle zaczęły biec zwierzęta. Były to łosie, sarny i takie inne.
-Padnij!-krzyknął ojciec i schroniliśmy się w krzakach.
-Będzie bezpieczniej i będziemy mieli więcej jedzenia-powiedział ojciec
-Czemu?-zapytałem
-Na zawody omeg zawsze odchodzą z doliny-powiedział
-Wracają?
-Nie wszyscy-ujął krótko
Pobiegliśmy dalej. Cały las był bezpieczny. Polana też i rzeka i inne tereny.
Wróciliśmy do domu. Zobaczyłem jak Is wychodzi ze swojej jaskini. Moje zdanie było równe co do tego jaką klacz bardziej lubiłem.
-Spirit?-zapytała-Może namówisz się na biegi?
-Chętnie-powiedziałem i pogoniliśmy przez pole i las. Później wskoczyliśmy do rzeki.
Po powrocie zauważyłem Rosę. Ona też była śliczna. I, którą ja mam wybrać?
wtorek, 25 czerwca 2013
Od Rosy. koniec opowiadania Cimarron.
-jestem Wam bardzo wdzięczna, że mnie przyjeliście...naparwdę bardzo się ciesze z tego powodu-powiedziałam i uśmiechnęłam się. Stwierdziłam, że Cimarrion jest strasznie miła. Od razu ją polubiłam.
I wiedziałam, że znalazłam się w odpowiednim miejscu i ze wspaniałymi końmi.
Porozmawiałyśmy jeszczę trochę i udałyśmy się w kierunku miejsc, w którym odpoczywaliśmy.
Gdy tam dotarłyśmy była już cała reszta naszej "rodziny". Podeszłam najpierw do ogiera alfa i przedstawiłam się, również był bardzo miły. Następnie podeszłam do Spirita, spodobał mi się, ale wiedziałam, że i tak nie mam u niego szans, więc tylko się grzecznie uśmiechnęłam, przedtsawiłam i podeszłam do Isabell. Po wzjamemnym przedstawieniu, klacz mnie spytała:
-i jak? podoba Ci się tutaj?
-tak, i to bardzo-odpowiedziałam pełna zachwytu dla tego wspaniałego i bezpiecznego miejsca.
I wiedziałam, że znalazłam się w odpowiednim miejscu i ze wspaniałymi końmi.
Porozmawiałyśmy jeszczę trochę i udałyśmy się w kierunku miejsc, w którym odpoczywaliśmy.
Gdy tam dotarłyśmy była już cała reszta naszej "rodziny". Podeszłam najpierw do ogiera alfa i przedstawiłam się, również był bardzo miły. Następnie podeszłam do Spirita, spodobał mi się, ale wiedziałam, że i tak nie mam u niego szans, więc tylko się grzecznie uśmiechnęłam, przedtsawiłam i podeszłam do Isabell. Po wzjamemnym przedstawieniu, klacz mnie spytała:
-i jak? podoba Ci się tutaj?
-tak, i to bardzo-odpowiedziałam pełna zachwytu dla tego wspaniałego i bezpiecznego miejsca.
Od Isabell
Kiedy przyjęto mnie do stada poczułam się jak ptak. Znów miałam kogoś, kto mógł mnie pocieszyć, a ja jego. Po rozmowie z Cimarron poszłam do lasu. Przez drogę biegł jakiś ogier. Zatrzymał się.
-Jestem Spirit-przedstawił się
-Syn alf?-zapytałam. Spodobał mi się, był inny od wszystkich ogierów.
-Tak-odpowiedział-chcesz pobiegać?-zapytał zaraz
-E...chętnie-odpowiedziałam i ruszyłam cwałem.
Spirit dogonił mnie natychmiastowo co zrobiło na mnie nie byle jakie wrażenie.
Dojechaliśmy nad jakąś rzekę.
-Ładnie tu-powiedziałam
-No, tak, fajnie się tutaj pływa-zachęcił mnie i sam wskoczył.
Zastanawiałam się chwilę i po chwili również wylądowałam w wodzie.
-Heh...no i jak?-zapytał
-Cudownie!-wrzasnęłam
-Choć, wracamy, już ciemno-powiedział i pobiegliśmy do domu.
Pokazał mi mój pokój i znalazł liście, słomę i drewno. Ułożyłam się na nich. Pożegnał mnie i wszedł do swojej sypialni. Miałam pokój obok Rosy.
-Jestem Spirit-przedstawił się
-Syn alf?-zapytałam. Spodobał mi się, był inny od wszystkich ogierów.
-Tak-odpowiedział-chcesz pobiegać?-zapytał zaraz
-E...chętnie-odpowiedziałam i ruszyłam cwałem.
Spirit dogonił mnie natychmiastowo co zrobiło na mnie nie byle jakie wrażenie.
Dojechaliśmy nad jakąś rzekę.
-Ładnie tu-powiedziałam
-No, tak, fajnie się tutaj pływa-zachęcił mnie i sam wskoczył.
Zastanawiałam się chwilę i po chwili również wylądowałam w wodzie.
-Heh...no i jak?-zapytał
-Cudownie!-wrzasnęłam
-Choć, wracamy, już ciemno-powiedział i pobiegliśmy do domu.
Pokazał mi mój pokój i znalazł liście, słomę i drewno. Ułożyłam się na nich. Pożegnał mnie i wszedł do swojej sypialni. Miałam pokój obok Rosy.
Od Cimarron do Rosy
-Witaj, jestem Cimarron-przedstawiłam się nowej klaczy-Mój mąż to Chocolate, jest teraz na patrolu. Mam też syna Spirita, ale gdzieś poszedł.
-Miło mi-odpowiedziała klacz
-Oprowadzę cię po terenach, jeśli oczywiście chcesz?-zapytałam
-Chętnie-odpowiedziała i kilka minut później byłyśmy na polanie.
-Polana to świetnie miejsce do biegania-powiedziałam-I wylegiwania na ciepłym słońcu...
-Pięknie tu-odpowiedziała
-Tak to dlatego wybraliśmy to miejsce...
(Roso?)
-Miło mi-odpowiedziała klacz
-Oprowadzę cię po terenach, jeśli oczywiście chcesz?-zapytałam
-Chętnie-odpowiedziała i kilka minut później byłyśmy na polanie.
-Polana to świetnie miejsce do biegania-powiedziałam-I wylegiwania na ciepłym słońcu...
-Pięknie tu-odpowiedziała
-Tak to dlatego wybraliśmy to miejsce...
(Roso?)
czwartek, 20 czerwca 2013
Od Chocolate
Ścigałem się z Spiritem po polanie. Po chwili z wejścia do jaskini wyszła Cimarron.
-Chodzicie!-krzyknęła-Za chwilę burza!
Spirit wskoczył na skałę i wszedł do środka. Ja za nim. Ogier wszedł do swojej jaskini i nie wyszedł do wieczora. Była już noc. Cimarron poszła do pokoju, a ja udałem na patrol.
Przebiegłem przez polanę i już miałem wejść do lasu, kiedy coś mnie powstrzymało. Coś zaszeleściło w krzakach i nagle ukazała się przede mną mała klaczka. Wyglądała na taką w wieku Spirita.
-Nie radzę tam wchodzić-szepnęła i pognała w góry.
-"Pewnie jakaś nie z Dzikiej Doliny"-pomyślałem i wszedłem do lasu. Nie było nic co mogłoby mnie przestraszyć. Dlaczego zaraz "nie wchodzić"?. Przebiegłem galopem. Wszystko było w porządku. W drodze powrotnej tak że. Ale...na polanie drzewa były powywalane i podrapane. Pobiegłem do jaskini. Cimarron i Spirit smacznie spali, a ja. Zaraz poszedłem do swojej jaskini i położyłem się na sianie i liściach.
_________________________________________________________________________________
Następnego dnia:
_________________________________________________________________________________
Wszyscy wstali. Zapytałem:
-Wiecie coś o tym dlaczego drzewa są powywalane?
-Przecież była burza-powiedziała z zaskoczeniem-Nie orientujesz się?
-W lesie widocznie nie padało-odpowiedziałem
Poszedłem jeszcze raz do lasu, ale wszystko było dobrze.
-"Widocznie to na prawdę tylko burza"-pomyślałem i zawróciłem.
-Chodzicie!-krzyknęła-Za chwilę burza!
Spirit wskoczył na skałę i wszedł do środka. Ja za nim. Ogier wszedł do swojej jaskini i nie wyszedł do wieczora. Była już noc. Cimarron poszła do pokoju, a ja udałem na patrol.
Przebiegłem przez polanę i już miałem wejść do lasu, kiedy coś mnie powstrzymało. Coś zaszeleściło w krzakach i nagle ukazała się przede mną mała klaczka. Wyglądała na taką w wieku Spirita.
-Nie radzę tam wchodzić-szepnęła i pognała w góry.
-"Pewnie jakaś nie z Dzikiej Doliny"-pomyślałem i wszedłem do lasu. Nie było nic co mogłoby mnie przestraszyć. Dlaczego zaraz "nie wchodzić"?. Przebiegłem galopem. Wszystko było w porządku. W drodze powrotnej tak że. Ale...na polanie drzewa były powywalane i podrapane. Pobiegłem do jaskini. Cimarron i Spirit smacznie spali, a ja. Zaraz poszedłem do swojej jaskini i położyłem się na sianie i liściach.
_________________________________________________________________________________
Następnego dnia:
_________________________________________________________________________________
Wszyscy wstali. Zapytałem:
-Wiecie coś o tym dlaczego drzewa są powywalane?
-Przecież była burza-powiedziała z zaskoczeniem-Nie orientujesz się?
-W lesie widocznie nie padało-odpowiedziałem
Poszedłem jeszcze raz do lasu, ale wszystko było dobrze.
-"Widocznie to na prawdę tylko burza"-pomyślałem i zawróciłem.
środa, 19 czerwca 2013
Od Cimarron
Przechadzałam się po polanie. Słońce mocno grzało i chciało się usiąść w cieniu w lesie nad rzeką. Nagle usłyszałam zbliżający się stukot kopyt w galopie. Nie był głośny na tyle żeby uciekać. Po chwili zza góry wybiegł Spirit.
-Mamo, mamo!-krzyczał-Gdzie tata!?
-Poszedł patrolować dolinę-odpowiedziałam-Może chcesz się przebiec?
-Nie, dzięki-odpowiedział smutno-Jak mam znaleźć przyjaciół, skoro nikt tu nie mieszka?-zapytał w końcu
-Zobaczysz będzie ich wiele-pocieszyłam go-Biegaj, nie możesz tak leżeć-powiedziałam i wskazałam pyskiem na polanę i las.
-No już idę-odpowiedział smętnie, ale za chwilę poprawił mu się humor.
Weszłam po kolana do wody. Później zaczęłam pływać. Wyszłam z wody i rozejrzałam w około. Zobaczyłam pumę zbliżającą się do Spirita. Nie mogłam do niego krzyknąć, bo zwierzę rzuciło by się w pościg. Dałam mu znak, by się nie ruszał. Źrebak przestał. Puma zbliżyła się do mnie. Zaczęłam uciekać, a Spirit wbiegł do jaskini. Wskoczyłam na skałę i weszłam do jaskini.
-Już nas nie dopadnie?-zapytał z zaciekawieniem
-Nie-odpowiedziałam-Ale schowaj się do pokoju, dobrze?
Mustang wbiegł do swojego pokoju i już go nie było.
-Kiedy on dorośnie? Ma już osiem miesięcy-powiedział Chocolate, wracając z patrolu.
-To już praktycznie nastolatek, a zachowuje się jak dzieciak-powiedziałam równie strapiona jak on.-Nie możemy mu zakazać tego co kocha, ale musimy mu zmienić życie.
-Pójdę do niego-powiedział
Zza ściany słyszałam ich rozmowę:
-Synku, musisz pożegnać się z tymi rzeczami-powiedział
-Ale, tato!-krzyknął Spirit.
Zza drzwi wyszedł mój partner trzymający w zębach torbę z zieloną trawą, ziemią, kamieniami, patykami.
-Pójdę poszukać liści na ściółkę do jego nowego legowiska-powiedział i zniknął.
Zajrzałam do Spirita. Jego jaskinia była pusta, ale no co poradzić?
Tak jak myślałam będzie ciężko.
_________________________________________________________________________________
Miesiąc później:
_________________________________________________________________________________
A jednak było łatwiej niż się zdawało. Mustang nie chce się już bawić. Interesują go tylko wyścigi i takie tam. Niedługo przyjdzie pora zrobić mu nowe podkowy.
-Mamo, mamo!-krzyczał-Gdzie tata!?
-Poszedł patrolować dolinę-odpowiedziałam-Może chcesz się przebiec?
-Nie, dzięki-odpowiedział smutno-Jak mam znaleźć przyjaciół, skoro nikt tu nie mieszka?-zapytał w końcu
-Zobaczysz będzie ich wiele-pocieszyłam go-Biegaj, nie możesz tak leżeć-powiedziałam i wskazałam pyskiem na polanę i las.
-No już idę-odpowiedział smętnie, ale za chwilę poprawił mu się humor.
Weszłam po kolana do wody. Później zaczęłam pływać. Wyszłam z wody i rozejrzałam w około. Zobaczyłam pumę zbliżającą się do Spirita. Nie mogłam do niego krzyknąć, bo zwierzę rzuciło by się w pościg. Dałam mu znak, by się nie ruszał. Źrebak przestał. Puma zbliżyła się do mnie. Zaczęłam uciekać, a Spirit wbiegł do jaskini. Wskoczyłam na skałę i weszłam do jaskini.
-Już nas nie dopadnie?-zapytał z zaciekawieniem
-Nie-odpowiedziałam-Ale schowaj się do pokoju, dobrze?
Mustang wbiegł do swojego pokoju i już go nie było.
-Kiedy on dorośnie? Ma już osiem miesięcy-powiedział Chocolate, wracając z patrolu.
-To już praktycznie nastolatek, a zachowuje się jak dzieciak-powiedziałam równie strapiona jak on.-Nie możemy mu zakazać tego co kocha, ale musimy mu zmienić życie.
-Pójdę do niego-powiedział
Zza ściany słyszałam ich rozmowę:
-Synku, musisz pożegnać się z tymi rzeczami-powiedział
-Ale, tato!-krzyknął Spirit.
Zza drzwi wyszedł mój partner trzymający w zębach torbę z zieloną trawą, ziemią, kamieniami, patykami.
-Pójdę poszukać liści na ściółkę do jego nowego legowiska-powiedział i zniknął.
Zajrzałam do Spirita. Jego jaskinia była pusta, ale no co poradzić?
Tak jak myślałam będzie ciężko.
_________________________________________________________________________________
Miesiąc później:
_________________________________________________________________________________
A jednak było łatwiej niż się zdawało. Mustang nie chce się już bawić. Interesują go tylko wyścigi i takie tam. Niedługo przyjdzie pora zrobić mu nowe podkowy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)