Ścigałem się z Spiritem po polanie. Po chwili z wejścia do jaskini wyszła Cimarron.
-Chodzicie!-krzyknęła-Za chwilę burza!
Spirit wskoczył na skałę i wszedł do środka. Ja za nim. Ogier wszedł do swojej jaskini i nie wyszedł do wieczora. Była już noc. Cimarron poszła do pokoju, a ja udałem na patrol.
Przebiegłem przez polanę i już miałem wejść do lasu, kiedy coś mnie powstrzymało. Coś zaszeleściło w krzakach i nagle ukazała się przede mną mała klaczka. Wyglądała na taką w wieku Spirita.
-Nie radzę tam wchodzić-szepnęła i pognała w góry.
-"Pewnie jakaś nie z Dzikiej Doliny"-pomyślałem i wszedłem do lasu. Nie było nic co mogłoby mnie przestraszyć. Dlaczego zaraz "nie wchodzić"?. Przebiegłem galopem. Wszystko było w porządku. W drodze powrotnej tak że. Ale...na polanie drzewa były powywalane i podrapane. Pobiegłem do jaskini. Cimarron i Spirit smacznie spali, a ja. Zaraz poszedłem do swojej jaskini i położyłem się na sianie i liściach.
_________________________________________________________________________________
Następnego dnia:
_________________________________________________________________________________
Wszyscy wstali. Zapytałem:
-Wiecie coś o tym dlaczego drzewa są powywalane?
-Przecież była burza-powiedziała z zaskoczeniem-Nie orientujesz się?
-W lesie widocznie nie padało-odpowiedziałem
Poszedłem jeszcze raz do lasu, ale wszystko było dobrze.
-"Widocznie to na prawdę tylko burza"-pomyślałem i zawróciłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz