I ciągle-żadnego ogiera. Eh...to jest dosyć trudne życie. Postanowiłem, więc wyjść do lasu na przechadzkę. Wszyscy jeszcze spali, tylko mój ojciec ruszał na patrol.
-Mogę iść z tobą?-zapytałem.
-No dobrze-zmierzył mnie wzrokiem-Ale jeśli powiem padnij to padnij!
-Aha-powiedziałem zdziwiony.-"Coś mu odbiło?"-myślałem
Po wejściu do lasu, wiedziałem o co chodzi. Nagle zaczęły biec zwierzęta. Były to łosie, sarny i takie inne.
-Padnij!-krzyknął ojciec i schroniliśmy się w krzakach.
-Będzie bezpieczniej i będziemy mieli więcej jedzenia-powiedział ojciec
-Czemu?-zapytałem
-Na zawody omeg zawsze odchodzą z doliny-powiedział
-Wracają?
-Nie wszyscy-ujął krótko
Pobiegliśmy dalej. Cały las był bezpieczny. Polana też i rzeka i inne tereny.
Wróciliśmy do domu. Zobaczyłem jak Is wychodzi ze swojej jaskini. Moje zdanie było równe co do tego jaką klacz bardziej lubiłem.
-Spirit?-zapytała-Może namówisz się na biegi?
-Chętnie-powiedziałem i pogoniliśmy przez pole i las. Później wskoczyliśmy do rzeki.
Po powrocie zauważyłem Rosę. Ona też była śliczna. I, którą ja mam wybrać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz